Dr Jerzy Jaśkowski: obnaża metody indoktrynacji – Co robić, by nie tyć!
„Jeżeli ludzie się zgodzą, żeby rząd kontrolował ich jedzenie oraz leczenie, to w krótkim czasie ich zdrowie będzie w podobnie opłakanym stanie, jak dusza niewolnika”.
Thomas Jefferson
Tego się z mass-mediów nie dowiesz
Otumanianie Polaków trwa nieprzerwanie do ponad 200 lat, z małymi przerwami. Od 1944 roku wszystkie wydawnictwa były cenzurowane przez Sowietów, wiec naturalną siłą rzeczy nie mogły publikować prawdy. Aby nie być gołosłownym, podam przykłady, które PT Starsi Czytelnicy potwierdzą.
Do lat 1960. nawet podręczniki medyczne musiały mieć wzmiankę o największym uczonym wszech czasów Józefie Wisarionowiczu Stalinie. Masowo wtłaczano do głów i główek „wyniki naukowych badań” pani o nazwisku Olga Lepieszyńska, czy teorie innego geniusza, Oparina. A kto to dzisiaj pamięta?
Po 1990 roku zmieniły się formy. To każdy może zauważyć. Papier jest lepszego gatunku i nawet Biblię drukują w komiksowym wydaniu. Podobno chodzi o lepsze zrozumienie przez młodzież. Jako nauczyciel akademicki z 40-letnim doświadczeniem mogę stwierdzić jednoznacznie, że chodzi o coś zupełnie odwrotnego i te wszelkiej maści komiksy tylko obniżają poziom wiedzy i oduczają myślenia i logiki.
Treść przekazywana w podręcznikach naukowych jest zależna do sponsora wydawnictwa, czy też wręcz umowy reklamowej z producentem czegoś tam. Przykładowo w Polsce w okresie ostatnich 3 pokoleń nie wydano ani jednego podręcznika z epidemiologii, chorób zakaźnych, czy historii medycyny, napisanego zgodnie z zasadami naukowymi i dostępną wiedzą.
Nawet Wikipedia jest tylko i wyłącznie organem indoktrynacji i tworzenia Biologicznych Robotów. Proszę samemu sprawdzić hasła: „medycyna konwencjonalna” i zaraz obok „medycyna alternatywna”.
Pozwolę sobie rozłożyć to na czynniki pierwsze, czyli przetłumaczyć z polskiego na nasze. Medycyna konwencjonalna, czyli jaka? Ponieważ tzw. medycyna uniwersytecka się zmienia w zależności od wyników badań, w zależności od kraju ta uniwersytecka medycyna jest na różnym stopniu rozwoju. Udowodniłem to na przykładzie kardiologii otumanianej wiedzą sprzed 40 lat [np. statyny], pediatrii [wit.D-3,K-2], onkologii [Wit D-3.K-2, mammografia] itd.
Przypomnę, że jeszcze w latach 60. ubiegłego wieku fitoterapia, czyli ziołolecznictwo było oficjalnie wykładanena Akademiach Medycznych. Czyli starsi lekarze mają jeszcze pojęcie o ziołach i potrafią je stosować.
Jest jeden problem z ziołami: nie można ich opatentować, czyli cwaniacy – wszelkiej maści pośrednicy nie mają łatwego zysku. Zioła mają natomiast ogromne znaczenie nie tylko dlatego, że zawierają czynne substancje. Od ponad 3 pokoleń ludzie są karmieni nawozami sztucznymi, czyli w sumie 3 pierwiastkami N, P, K, czasami z dodatkiem Mg [mojego Tatę nazywano Ojcem Magnezu po wprowadzeniu przez Niego konieczności dodawania magnezu na piaskach, co potroiło plony].
Otóż do prawidłowego funkcjonowania naszego organizmu potrzeba nie 3, czy 4, ale ok. 100 pierwiastków. Każdy rolnik i ogrodnik wie, co znaczy pojęcie „golizna”, czyli miejsce na polu, w którym nagle przestają rosnąc rośliny. Wystarczy wylać gnojowicę i w następnym roku mamy prawidłowe plony.
Ta elementarna wiedza zniknęła z Uczelni Medycznych po przekształceniu ich w Uniwersytety. Czyli powstają choroby wywołane niedoborem jakiegoś pierwiastka, a my nie mamy na to żadnego wpływu, konsumując przetworzoną żywność, kupowaną w sklepach wielkopowierzchniowych.
Prosty przykład. Sprzedawany w kartonikach, woreczkach, zabielany, siny płyn pod nazwą mleko 0.5 – 3.2 %, tak naprawdę nie wiadomo, czym jest. Brak jakichkolwiek obecnie badań, jak wpływa picie tego czegoś na nasz organizm. Wystarczy natomiast sięgnąć do publikacji z 1940 roku pt: „A tale of two Calves” Michela Schmita, aby się naocznie przekonać, jaka jest różnica we wzroście karmionych zwierząt takim czymś. Jest rzeczą udowodnioną, że ten siny płyn, sprzedawany jako mleko, powoduje stany zapalne jelit. Jak to sprawdzić?
Bardzo prosto, prawidłowa kupka musi być zbita, uformowana, topić się po wpadnięciu do wody i być praktycznie bez zapachu. Pływanie kału, gnilny zapach, świadczą o stanie zapalnym i rozwoju bakterii gnilnych. Nie potrzeba robić żadnych badań. Co znaczą gnilne bakterie w brzuchu, chyba także nie trzeba nikomu tłumaczyć, vide gangrena. Jak to się leczy, podam na końcu artykułu.
Otóż Wikipedia wymazuje wszelkie znane od pokoleń informacje na temat zdrowia, twierdząc, że to szarlataneria. Co ciekawe, zupełnie bezkrytycznie za to odnosi się do rozmaitych medytacji azjatyckich, czyli ogłupiania społeczeństwa. Przecież dla aktorów sceny politycznej najlepiej by było, aby Biologiczne Roboty pracowały wydajnie przez 8 – 12 godzin, a potem medytowały. O ile zmniejszyłyby się koszta utrzymania.
Wracając do medycyny klinicznej. W ostatnich latach pojawiła się cała masa leków tzw. generycznych, czyli legalnych podróbek. O dziwo, p. Ewa Kopacz zwolniła te preparaty od przeprowadzania badań jakościowych. Tak jakoś to zbiegło się z jej pobytem na sesji wyjazdowej w Tel-Awiwie, oczywiście jest to zupełny przypadek i doszukiwanie się drugiej strony medalu nie jest celem tego artykułu. Prawdą jest natomiast, że w sprzedaży leków generycznych w POlsce przoduje firma TEVA z Izraela, własność p. Sorosa. A badania takich preparatów są nie tylko konieczne, ale wręcz niezbędne. Uczy się każdego studenta medycyny, że w zależności od jedzonego posiłku, działanie leku może być inne. Ta sama substancja chemiczna może wcale nie mieć tego samego działania medycznego. Jedyną podstawą wprowadzania leków generycznych jest cena. Ze względu na jakość, są one zdecydowanie tańsze.
Wikipedia zupełnie pomija szkodliwość żywności GMO, a przecież nawet Amerykańskie Towarzystwo Medycyny Środowiskowej zgadza się i twierdzi, że stanowi ona poważne zagrożenie dla zdrowia. Takie problemy, jak bezpłodność, zaburzenia immunologiczne, przyspieszenie starzenia się, wadliwa regulacja pracy trzustki w produkcji insuliny, uszkodzenia narządów wewnętrznych, są potwierdzone.
I w tym kontekście dochodzimy do rodzimych specjalistów i poziomu medycyny w Polsce. Otóż stosunkowo niedawno ukazał się wywiad z czołowymi ekspertami rządowymi od dzieci. Jako pierwsza produkowała się pani prof. Teresa Jackowska, Krajowy konsultant z pediatrii. Cóż to takiego ciekawego miała do powiedzenia ta Pani? Nie zgadniecie, Drodzy Czytelnicy. Ta Pani apelowała o poprawę monitoringu stanu zdrowia dzieci i młodzieży. Cytuję: „Chcemy przede wszystkim lepiej nadzorować badania profilaktyczne dzieci i młodzieży do 18 roku życia. W MZ prowadzone są prace legislacyjne, które mają to zapewnić.”
Czy rozumiesz, Drogi Czytelniku?! Statystyki maja poprawić stan zdrowia dzieci!? Jak nic, poziom minionej epoki. Czym skorupka za młodu nasiąknie tym na starość trąci!!!
Ja rozumiem, że statystyki są potrzebne, ale przede wszystkim potrzebna jest profilaktyka, przede wszystkim w odżywianiu. W nowej ustawie o sklepikach szkolnych nawet nie zająknięto się o żywności GMO, ani o fluoryzacji, ani o promieniowaniu elektromagnetycznym – czyli komórkach masowo noszonych przez dzieci, ani o obowiązujących Polskę normach Unii Europejskiej odnośnie wentylacji klas szkolnych i obowiązku utrzymywania koncentracji CO2 poniżej 800 ppm.
Przeprowadzane przez nas badania przed ponad 5 laty udowodniły, że w szkołach, szczególne nowych z oknami plastikowymi, tworzy się komora gazowa i już po 30 minutach stężenie CO2 przekracza 5000 ppm i powoduje szkody w CUN.
Ale kogo to obchodzi? Przecież z nich mają wyrosnąć Roboty Biologiczne, przeznaczone, według raportu Klubu Rzymskiego z 1970 roku, do pracy fizycznej.
Przypomnę, że Klub Rzymski to instytucja powołana do życia mająca uzasadnić depopulację pod hasłem zrównoważonego rozwoju. Polskę reprezentował mjr UB L. Kołakowski, później oddelegowany do pracy na froncie naukowym w Krakowie i Warszawie.
Podobnego zdania, jak pan Profesor w w/w artykule, o konieczności rozszerzenia badań profilaktycznych, jest także prezes Polskiego Towarzystwa Pediatrycznego, prof. Alicja Chybicka. Czyli znowu działania pozorowane i administracyjne, a nie wiedza. Popiera ją p. prof Anna Oblacińska z Instytutu Matki i Dziecka z Warszawy. Wskazując na konieczność zwiększenia badań z 13 do 18. Czyli znowu łatwe wyprowadzanie kasy z systemu,bez ponoszenia odpowiedzialności. A jednocześnie uczynienie z lekarza urzędnika, całkowicie podporządkowanego systemowi. Przecież za brak przysłowiowego przecinka w dokumentacji, NFZ nakłada kary finansowe.
Proszę przełożyć to z polskiego na nasze. Jednym z poważnych problemów współczesnej młodzieży i dzieci jest tycie. W USA już 40% w tej grupie ma nadwagę. Polska dąży radośnie do tego samego współczynniki i obecnie już 16% dzieci ma nadwagę.
Otóż żadna z tych kobiet nie zająknęła się nawet nad profilaktyką, czyli sposobami administracyjnymi, które tak uwielbiają, dla ograniczenia tego zjawiska, czyli zlikwidowania przyczyny. A przyczyny tycia dzieci są znane od co najmniej 25 lat i stosunkowo łatwe do usunięcia właśnie administracyjnie. Ale, o czym pisałem kilkakrotnie, Polska jest kondominium korporacji finansowych…
Jedną z najlepiej poznanych przyczyn tycia zarówno u dzieci jak i u dorosłych jest wprowadzenie do spożycia produktów niepełnowartościowych. Przede wszystkim, picie napojów słodzonych stoi na pierwszym miejscu wśród przyczyn tycia. Nie cukier, w sensie potocznym, jest przyczyną. Przyczyną są wszelkiej maści słodziki i tzw. cukry naturalne, których producenci nie muszą wykazywać skutków zdrowotnych podawanego napoju. Czyli słodzenie napoju na przykład za pomocą fruktozy zwanej cukrem naturalnym, jest dozwolone.
Otóż niestety, jest to istotny błąd. Fruktoza po spożyciu omija wątrobę, dostając się od razu do krwioobiegu i podwyższając poziom cukru. Jest to jedna z przyczyn cukrzycy typu 2. Duże spożycie fruktozy może prowadzić do stłuszczenia wątroby. Spożywanie fruktozy jest bowiem dla wątroby sygnałem do uwolnienia trójglicerydów i cholesterolu. Normalnie jak spożywamy cukier, to dostaje się on do wątroby, gdzie jest magazynowany. Fruktoza, jak podałem, omija wątrobę. Więc wątroba produkuje wymienione związki niepotrzebnie. Stąd wysoki poziom cukru we krwi u ludzi popijających coca-colę, czy inne tego rodzaju napoje.
Pamiętam dziadka, który miał cukrzycę typu drugiego tzw. wyrównaną, ale czasami cukier skakał mu na 300 mg i więcej. Zrozpaczona rodzina nie wiedziała, co robić, a lekarz diabetolog proponował przejście na insulinę. Ale dziadek był niewidomy, więc podawanie zastrzyków było problemem. Co się okazało? Dziadek lubił owoce i wysyłał wnuczka po winogrona, czy gruszki. Staruszek obawiając się, że mu je zabiorą, zjadał ten kg od razu, przed przyjściem rodziny z pracy. Rodzina zastawała go w śpiączce cukrzycowej. A przyczyną byłą właśnie fruktoza zawarta w owocach.
Tę praktyczną wiedzę wykorzystują producenci rozmaitego rodzaju napojów, sprzedawanych w sklepach wielkoprzemysłowych. Problem polega tylko na tym, że fruktoza, ta w napojach, jest dodatkowo fruktozą tzw. chlorowaną, czyli słodszą 600 razy od zwykłego cukru. Czyli zdecydowanie tańszą. I to wystarcza. Okazuje się, że jeżeli dziecko pije jedną taką porcję koło 33 ml dziennie, to ma pewność wystąpienia cukrzycy typu 2 o 18% większą, aniżeli dzieci tego nie pijące.
I stwierdzono to nawet u ludzi tzw. szczupłych, czy wręcz chudych. Wystarcza takie spożywanie tych napojów przez jedną dekadę. Innymi słowy, brak związku cukrzycy typu 2 z masą ciała, a jest związek cukrzycy ze spożywanymi produktami.
Badania te przeprowadzono w jak najbardziej konwencjonalnym instytucie Uniwersytetu Cambridge, School of Medicin przez dr Fumiaki Imamurę. A u nas specjaliści top listy nawet się o tym nie zająknęli. Wymagałoby to uderzenia w przemysł, a po co kłopoty i potem kto dawałby granty?
Podobne badania zostały przeprowadzone w San Antonio w 2005 roku. Badania przeprowadzone przez Sharon Fowler wykazały, że każdy pijący takie napoje średnio przez 7 do 8 lat codziennie, jest narażony na nadwagę o 65% bardziej, aniżeli niepijący tych napojów. Aż u 41 procent wystąpiła chorobliwa otyłość. Przeprowadzone badania wykazują, że napoje słodzone w ten sposób, są w USA odpowiedzialne za 25 000 zgonów rocznie Czyli innymi słowy, na każde 100 zgonów, jeden jest spowodowany piciem słodzonych napojów. Czyż nie jest to specjalne trucie z chęci zysku? Journal of American College of Cardiology wprost podaje, że picie takich napojówzwiększa ryzyko incydentów sercowo naczyniowych, co z polskiego na nasze przekłada się na: wzrost zwałów, lub udarów mózgu.
Podobno „coca-cola” jest drugim najczęściej używanym słowem po słowie „cześć”. Ze względu na swoje składniki picie jej powoduje:
- utratę wapnia z kości,
- rozmiękczanie kości,
- uszkadzanie komórek, co może powodować rakowacenie,
- refluks żołądka,
Zawarty w niej kwas ortofosforowy niszczy nie tylko szkliwo zębów, ale i inne komórki. Przeprowadzone przez nas badania wykazały, że ząb po zanurzeniu w coca-coli już po 10 minutach tracił 5-8 % masy. Inne badania wykazały, że po wypiciu napoju zmiana PH, CZYLI KWASOWOŚCI UTRZYMUJE się przez kolejne 10 minut.
Rzeczą wiadomą powszechnie wśród specjalistów jest, że najlepiej używać coca-coli do:
- usuwania rdzy, wystarczy nasączoną szmatkę położyć na zardzewiałe miejsce na 10 – 20 minut i potem spokojnie przetrzeć.
- usuwania plam krwi z ubrań czy dywanu,
- czyścić plamy olejowe na podłodze, nawet takie w garażach samochodowych,
- czyścic patelnie i garnki zamiast proszkami,
- doskonale nadaje się do czyszczenia fug w kafelkach. Wystarczy rozlać na podłodze łazienki na 5 – 10 minut a potem zetrzeć,
- Panie mogą nawet usuwać barwniki po farbowaniu włosów,
- czyszczenie toalet i łazienek, itd, itp,
Po wypiciu coca-coli już po 10 minutach zaczyna się wzrost poziomu insuliny w organizmie.
Po 40 minutach obserwujemy działanie kofeiny, tzn. rozszerzenie źrenic, wzrost ciśnienia krwi.
Po około 45 minutach organizm zaczyna produkować dopaminę, czyli hormon stymulujący tzw. ośrodek przyjemności w mózgu. Podobnie działa heroina.
Po około 60 minutach kwas ortofosforowy zaczyna wiązać wapń, magnez i cynk w naszym organizmie. Zaczyna się wydalanie wapnia z moczem. Wchodzi w grę moczopędne działanie napoju.
Nie należy zapominać, że w skład coca- coli wchodzą: E-150d, E-211, E -330, E-338, E-951, E-952.
Pokrótce wyjaśnię, co znaczą wymienione symbole. Dokładny opis tych symboli podaliśmy w Forum EKOLOGICZNYM W 1995 ROKU.
- E-159d barwnik spożywczy-siarczan amonu,
- E-330 kwas cytrynowy środek konserwujący, ale jednocześnie niszczący nasze dobre bakterie w przewodzie pokarmowym, może wywoływać stany zapalne.
- E-338 kwas ortofosforowy, niszczy szkliwo, osłabia kości wiążąc się z wapniem, może powodować wysypki skórne.
- E-950 acesulfam – słodzik 200 razy słodszy od cukru zawiera metylo-eter. Pogarsza działanie układu sercowo naczyniowego. Acesulfam nie jest zalecany dla kobiet w ciąży i dzieci.
- E-951 aspartam. Substytut cukru w organizmie rozkłada się na metanol i fenyloalaninę. Metanol w ilości ok. 5 ml już może powodować zniszczenie nerwu wzrokowego i nieodwracalną ślepotę. W ciepłych napojach aspartam przekształca się w formaldehyd, bardzo silny związek rakotwórczy, zatrucia aspartamem to utrata przytomności, bóle głowy, zmęczenie, zawroty głowy, nudności, kołatanie serca, tycie, drażliwość, niepokój, utrata pamięci, omdlenia, zaburzenia widzenia, bóle stawowe, bezpłodność, utrata słuchu, nowotwory mózgu, SM, padaczka, Choroba Graves -Basedowa, chroniczne zmęczenie. Oczywiście wszystko zależy od ilości i częstotliwości spożywanego aspartamu. Ale występuje on nie tylko w napojach.
- E-952 cyklaminian sodu, substytut cukru, 200 razy słodszy od cukru. W 1969 roku został zakazany do stosowania przez FDA, ponieważ podobnie jak sacharyna, powoduje raka u zwierząt. U ludzi nie badano.
No i proszę zauważyć, żadnej z tych Pań nie interesuje tak naprawdę zdrowie dzieci, tylko statystyka. Nie jest znane żadne opracowanie, wskazujące na toksyczność i szkodliwość wymienionych produktów dla dzieci i nie wiadomo nic o nagłaśnianiu tych prac przez Polskie Towarzystwo Pediatryczne. A czym się zajmuje to Towarzystwo – oczywiście zgadłeś Szanowny Czytelniku, dalszym truciem dzieci poprzez szczepionki.
Wracając do stanu zapalnego przewodu pokarmowego, szczególnie u dzieci.
Kurację należy rozpocząć podaniem w zależności o masy ciała, 5 do 10 tabletek węgla medycznego, tego czarnego, a nie w kapsułkach. Po 5 godzinach powtarzamy zabieg, podając kolejną porcję, a potem codziennie szklankę mleka kwaśnego, od krowy, czyli od baby z rynku!!
Nie wolno dziecku podawać niczego sprzedawanego w kubeczkach, woreczkach, czy plastikowych butelkach.
Teraz Szanowna Matko, Babciu i Dziadku, wiecie co znaczy ta WOLNA WOLA, dana nam od Pana Boga? Wiesz, co szkodzi i możesz sam wybierać, znając konsekwencje, ale potem nie płacz. Sam sobie zaszkodziłeś!!!
Pamiętaj:
Nie masz czasu na czytanie,
Będziesz miał na płakanie
Dr Jerzy Jaśkowski
Gdańsk, 10 stycznia 2016
Rozpowszechnianie wszelkimi metodami jak najbardziej wskazane!