Wojny PiS z Unią: Współpraca z proputinowskim Orbánem oraz finansowaną przez rosyjskie banki Le Pen

„Stan po Burzy”. W Ukrainie trwa „wojna zastępcza” Rosji z NATO. Antyputinowskie przebudzenie w Unii Europejskiej. Sojusznicy PiS marionetkami Putina

Andrzej Stankiewicz, Agnieszka Burzyńska / Onet.pl

Maski opadły. Dziś — gdy rosyjskie tanki najeżdżają Ukrainę, gdy bombardowane są miasta, gdy giną cywile — dokładnie widać, którzy politycy w Europie są sojusznikami Władimira Putina. Niestety, na czele putinowskiego pochodu cyników podążają premier Węgier Viktor Orbán oraz liderka francuskiego Frontu Narodowego Marine Le Pen — nie tak dawno obwołani przez PiS głównymi sojusznikami Polski. Autorzy „Stanu po Burzy” Agnieszka Burzyńska z „Faktu” oraz Andrzej Stankiewicz z Onetu zachodzą w głowę, jak w ogóle mogło się to stać. Przecież dziś widać, że patron PiS Lech Kaczyński miał całkowitą rację, przestrzegając latami przed agresywną polityką Putina — w 2008 r. podczas ataku na Gruzję przewidział, że następna będzie Ukraina. Mimo to po dojściu do władzy w 2015 r. jego brat Jarosław Kaczyński rozpoczął intensywną współpracę z proputinowskim Orbánem, a w ostatnich miesiącach dołożył sojusz z finansowaną przez rosyjskie banki Le Pen. Szef PiS machnął ręką na ich wschodnie sympatie — potrzebował obojga jako sojuszników w wojnie z Unią Europejską. Podejmował Orbána oraz Le Pen w Polsce w grudniu minionego roku, już gdy miał na stole przekazane polskim władzom przez Amerykanów materiały wywiadowcze ostrzegające, że Putin zaatakuje Ukrainę. Mimo takiego gigantycznego zagrożenia, Kaczyński w najlepsze biesiadował z putinistami i zajmował się nie wojną Rosji z Ukrainą, tylko własną wojną z Unią. Jak mając trafną analizę Putina, można było postawić na sojusz z jego pomagierami, tylko po to, żeby walczyć z Unią? Zresztą widać wyraźnie, co się stało, gdy doszło do ataku na Ukrainę. Pal licho, że Kaczyński na tydzień zniknął. Ważniejsze jest to, że odpór Putinowi daje ta znienawidzona przez PiS Bruksela, zaś sojusznicy PiS z Budapesztu i Paryża szukają usprawiedliwienia dla agresji.

Całość na: Onet.pl