Wiosna w Krakowie: Każdy jest równy wobec prawa. Chcemy prawdziwej demokracji!

Ruszyła konwencja Roberta Biedronia, podczas której zaprezentował on postulaty nowej partii Wiosna.
– Nie będziemy klęczeli przed biskupami. Kościół katolicki ma dzisiaj w Polsce więcej ziemi niż ktokolwiek poza Skarbem Państwa. Nie ma więc powodu, by dostawał jakieś zapomogi. Zlikwidujemy fundusz kościelny, opodatkujemy tacę, wycofamy religię ze szkół, a zwieńczeniem będzie renegocjacja konkordatu – zapowiadał na konwencji założycielskiej partii Wiosna jej lider Robert Biedroń.

Były prezydent Słupska stanął na czele nowej formacji politycznej Wiosna. Na konwencji założycielskiej partii Roberta Biedronia padło wiele obietnic, które z entuzjazmem przyjęły tysiące osób.

Chcemy zmiany!
Chcemy nowej polityki, na nowe czasy!
Chcemy prawdziwej demokracji!

Emerytura obywatelska

– Wprowadzimy nieopodatkowaną emeryturę minimalną na poziomie 1600 zł dla każdego. Tak, aby seniorzy mogli cieszyć się życiem, a nie bać się jutra – zapowiedział na Torwarze prezes Wiosny. Ma to być ucieczka do przodu przez stale spadającymi kwotami emerytur i stale rosnącą liczbą świadczeniobiorców. Jak tłumaczył w zeszłym tygodniu na antenie TOK FM Dariusz Standerski, dyrektor programowy Wiosny, emerytura obywatelska miałaby dwie części składowe. Pierwsza to 1600 zł z budżetu państwa dla każdego emeryta. Drugą stanowią środki, które każdy obywatel odłożył w planach emerytalnych (ich liczba byłaby większa niż obecnie). Składka emerytalna również byłaby dwuczęściowa.

Gwarantowana minimalna emerytura to pomysł, który w ostatnich latach zyskał sporą popularność. Większość państw wysoko rozwiniętych mierzy się z tym samym wyzwaniem – starzejącym się społeczeństwem i, co za tym idzie, widmem krachu systemu emerytalnego. Już dzisiaj emerytura obywatelska obowiązuje w Australii, Nowej Zelandii i Kanadzie, a dyskusje na jej temat toczą się m.in. w Niemczech, Wielkiej Brytanii i krajach skandynawskich.

Emerytura obywatelska to też jednak sporo pytań, na które Biedroń i jego ludzie na razie nie udzielili odpowiedzi. Pierwsze z brzegu: czy nieopodatkowane byłoby świadczenie jedynie do wysokości 1600 zł, czy cała emerytura, jaką otrzymywałby senior. Drugie: jakim zmianom uległaby składka emerytalna wobec sum, które Polacy odprowadzają dzisiaj. Trzecie: czy, w jakiej formie i w jakiej wysokości składki emerytalne odprowadzaliby pracownicy zatrudnieni na tzw. śmieciówki. Pytań jest sporo. Co do odpowiedzi, na razie wiemy, ile takie rozwiązanie kosztowałoby budżet państwa. Dyrektor Standerski mówił w TOK FM o kwocie rzędu 7,64 mld zł rocznie.
Lekarz dla każdego

– Wprowadzimy 30-dniowy limit oczekiwania na lekarza specjalistę. Po tym czasie każdy będzie mógł wybrać miejsce leczenia w sektorze prywatnym, za które zapłaci NFZ – zadeklarował 42-letni polityk. Znając (fatalną) kondycję polskiej służby zdrowia nie dziwi, że ten postulat wywołał chyba najgorętsze dyskusje ze wszystkich opisywanych w niniejszym artykule.

Paradoksalnie, na lidera Wiosny spadła spora fala krytyki za to, że zamiast naprawić publiczną służbę zdrowia, chce ją zastąpić prywatnymi przychodniami i lekarzami. Słuchający wystąpienia byłego prezydenta Słupska zwracali również uwagę, że to rozwiązanie nie do końca odpowiada na bolączki polskiego systemu ochrony zdrowia. Jego piętą achillesową nie jest bowiem wyłącznie długi czas oczekiwania do lekarza-specjalisty, ale także braki kadrowe w polskich szpitalach i przychodniach oraz horrendalnie długi czas pracy (zwłaszcza młodych) lekarzy. Propozycja Biedronia byłaby więc bardziej leczeniem objawów, a nie przyczyn. Wyborcy obawiają się też, że wyprowadzenie opieki zdrowotnej do prywatnych podmiotów odbiłoby się znacząco na kosztach tejże opieki, aczkolwiek w programie Wiosny czytamy, że wizyty w prywatnych przychodniach odbywałyby się „zgodnie z ogólnopolskim cennikiem” (szczegółów tego rozwiązania nie podano).

Jak dużym obciążeniem dla państwowych finansów byłaby ta propozycja? Tego na razie również nie wiadomo. Politycy Wiosny wiedzą natomiast, skąd wzięliby na nią pieniądze. Niezbędne środki zapewniłoby podniesienie nakładów na służbę zdrowia do 7,2 proc. PKB w ciągu pięciu lat.
Płaca minimalna już nie taka minimalna

– Ponad 1,5 mln Polek i Polaków nadal otrzymuje zaledwie minimalne wynagrodzenie, a zbyt często nawet mniej. Dlatego wprowadzimy zasadę, że płaca minimalna wynosić będzie 60 proc. średniej krajowej – tymi słowami Biedroń przedstawił kolejną propozycję, skierowaną do najmniej zarabiających. W programie Wiosny, który był rozdawany na Torwarze, można wyczytać, że w 2020 roku minimalne wynagrodzenie wyniosłoby 2,7 tys. zł brutto. W 2022 roku – 3 tys. zł; a dwa lata później już 3,5 tys. zł. Tutaj nie wiadomo na razie, ile takie rozwiązanie miałoby kosztować skarb państwa.

Robert Biedroń na konwencji swojej partii.Robert Biedroń na konwencji swojej partii. Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta
Koniec z węglem

– Deklaruję, że do 2035 roku zamkniemy wszystkie kopanie węgla i będziemy mieli najczystsze powietrze w tej części Europy. Stworzymy także sektor odnawialnych źródeł energii, a w nim 200 tys. miejsc pracy dla górników oraz pracowników elektrowni – obiecał Polakom były prezydent Słupska. Akurat tutaj zaskoczenia nie było, bo o tym pomyśle Biedroń mówił już w grudniu ubiegłego roku.

Co prawda ani Biedroń, ani jego ludzie nie zdradzili, ile wedle ich wyliczeń kosztowałby proces całkowitego odejścia do węgla kamiennego, ale już w grudniu usłyszeliśmy, że „każdego roku 10 mld zł jest przeznaczane na wsparcie dla wydobycia i dotowania węgla w naszym kraju”. Zdaniem Biedronia zaoszczędzone w ten sposób środki „moglibyśmy przekazywać sukcesywnie każdego roku na wspieranie odnawialnych źródeł energii”. Prezes Wiosny zapewniał wówczas też, że żaden górnik nie zostanie przez państwo pozostawiony samemu sobie, po likwidacji kopalń każdy otrzyma pomoc w przekwalifikowaniu się i zmianie branży.
Sieć dla (całej) Polski

– Uzupełnieniem tego skoku cywilizacyjnego będzie powszechny, darmowy internet w całej Polsce. Między innymi w ten sposób wyrównywać będziemy szanse, żeby już żaden polityk nie dzielił naszego kraju na Polskę A i B – przekonywał swoich sympatyków Biedroń.

Technicznie rozwiązanie zaproponowane przez prezesa Wiosny wydaje się możliwe i osiągalne. Pytanie dotyczy raczej tego, czy właścicielem infrastruktury internetowej byłoby państwo, czy podmioty prywatne. Jeśli państwo, rodzą się oczywiste obawy o wolność i niezależność sieci; jeśli firmy telekomunikacyjne – na jakich zasadach i po jakich cenach świadczyłyby na rzecz państwa taką usługę. Wreszcie najważniejsze – czy i ew. jakie koszty ponieśliby z tego tytułu podatnicy.
Więcej: http://wiadomosci.gazeta.pl